czwartek, 10 września 2009

Z serca Istanbułu

1. Dotarłyśmy bezpiecznie, mimo paniki związanej z powodzią w CAŁYM Istanbule ( kolejny dowód, że telewizja kłamie!). Choć w pewnym momencie po telefonach i smsach od znajomych i rodzinki, napisałam sms do właściciela hostelu, Ali'ego, że nie przyjeżdżamy. A on starał się nas nakłonić wszelkimi sposobami. Miałam nawet dzwonić do hostelu i rozmawiać z gośćmi, na temat warunków pogodowych:D W końcu po solidnej burzy mózgów doszłyśmy do wniosku, że ryzykujemy i jedziemy do hostelu. Noc na lotnisku i poranek z kompletnym brakiem pomysłów gdzie ruszać dalej, raczej nam się nie uśmiechała. A co najśmieszniejsze, wysiadamy na lotnisku, tam turek z kartką z moim imieniem i nazwiskiem: CAROLINE ANIELA :D Myślałam, że padnę :D

2. Hostel..hmm...hostel jak hostel: sympatyczna obsługa, śniadanka na dworze, bezprzewodowy internet, położenie w samym centrum- wszędzie mamy żabi skok..ale..zawsze musi być jedną ale..nasz pokój jest tak maleńki (żeby nie napisać malusieńki) że jeśli trzy osoby chcą poszukać (nie rozpakować!) czegoś w walizkach, dwie muszą wyjść. Po prostu masakra, ale mnie to raczej śmieszy niż wkurza;) Dobrze, że są piętrowe łóżka :D Ja śpię na górze...W ogóle po przyjeździe położyłyśmy się do łóżek i nagle muezzin rozpoczął wezwanie do modlitwy..Kurcze, aż trudno to opisać, ale od razu poczułam, że jestem w innym świecie:) 

3. Wczoraj byłyśmy w Niebieskim Meczecie. Kurcze, sam widok z zewnątrz zapiera dech w piersiach. Strzeliste minarety i te błękitne kopuły..No i ludzie, idący na modlitwę..To wszystko jest tak niepowtarzalne, że nie mogłyśmy oczu oderwać..

4. Tak jak było powiedziane, tureccy mężczyźni zaczepiają nagminnie. Wczoraj stałyśmy przy Bosforze, szukając informacji w przewodniku. Obok przejeżdżał starszy Turek na rowerze, oczywiście zatrzymał się, zapytał czy potrzebujemy pomocy, wytłumaczył drogę, a na końcu wcisnął wizytówkę z nazwą własnej restauracji oraz z propozycją, że przyjedzie po nas i nas tam zawiezie. W Polsce to by było nie do pomyślenia. Oprócz tego mamy już propozycję pójścia do kolejnej restauracji, kolejnego Turka, którego poznałyśmy w meczecie. Oczywiście jako jego "friends" mamy zniżki w restauracji jego wujka. Było jeszcze kilka takich propozycji, ale już mi się nawet myśleć nie chcę. W ogóle ( tu mina dumna) staram się używać mojego suuuuper kulwaego tureckiego i w miarę mi idzie:D Jak te Turki to słyszą, to aż za nami biegną :D No CYRK :D

W ogóle, wczoraj siedzimy przed hostelem, a obok NA ULICY (!!!) pracownik hostelu ze znajomymi i z Alim rozłożyli sobie krzesła, stolik i jedzą kolację :D Aż musiałyśmy zrobić zdjęcie haha. Właśnie Mary stwierdziła, że oni mają tutaj tyle absurdów momentami, że aż ciężko w to uwierzyć:) Ale fakt, że to co dla jednych jest absurdem, dla innych jest kompletnie normalne. Cóż, trzeba się przyzwyczajać ;)

5. Wczoraj byłyśmy na imprezie integracyjnej z wszystkimi ludźmi, którzy wynajmują pokoje w naszym hostelu. Ali zamówił taksówki i pojechał z nami. Oprócz nas pojechała z nami grupa Niemców i chlopaki: z Kuby i Francji. To co się tam działo jest nie do opisania:) Po 1 jechaliśmy w 6 osób w taksówce + kierowca:D Marysia z Asią z przodu na jednym siedzeniu(!!!) Ali, Kasia, ja i Basia (na kolanach Kasi) z tyłu. Nie mogłyśmy w to uwierzyć:o I dziewczyny musiały zrobić zdjęcie. Kolejny absurd turecki odhaczony:D

Ali zabrał nas na imprezę do zaprzyjaźnionego lokalu, w samym. Najsłodzsze w tym wszystkim było to, że pilnował każdej z nas jak ojciec. Sam stwierdził, że nie ufa tureckim facetom (mimo, że sam jest Turkiem;)) i musi nas pilnować. Więc jeśli jakiś chłopak zbliżał się do nas, Ali czuwał.

W ogóle, to co on tam wyczyniał...Nie dość, że bawił się najdłużej (podczas gdy my padałyśmy ze zmęczenia przy stoliku, on jeszcze wymiatał na parkiecie:P), to barman dał mu darmową butelkę Sex on the beach i wszyscy popijaliśmy na parkiecie. Jak dla mnie było bosko! No i muzyka...trochę tureckiej, trochę klubowej, trochę latino;) Bomba...A teraz najlepsze...wróciliśmy wszyscy taksówką po 3 nad ranem, wymęczone totalnie, a Ali: to co usiądziemy gdzieś, pogadamy? Chłopaki przystali na ten pomysł, zresztą my też:) Więc co zrobił Ali? Przyniósł stół, krzesła i usiedliśmy wszyscy na CHODNIKU (:D). Potem stwierdził, że musimy się napić, więc przyniósł czerwone wino, na koszt firmy:D Siedzieliśmy do 5 opowiadając kawały. Opowiedziałyśmy im polski suchar: Wchodzi dziad do windy, a tam schody:D Nie muszę mówić, że tylko my się śmiałyśmy:D haha

6. No i ostatnia rzecz, która TOTALNIE, KOMPLETNIE i DOSZCZĘTNIE wyprowadziła mnie z równowagi, to fakt, że oszukują na turystach! Kurde, myślałam, że z tej wściekłości żyłka mi pęknie:/ Poszłyśmy do restauracji zjeść kolację. Wybrałyśmy przytulny lokalik, oczywiście właściciel tak milutki, że aż miło. No to zamawiamy. Ja z Mary wzięłyśmy kebaba w cieście, takim z którego robią pide na pół (6ytl), Asia z Kasią to samo (6 ytl), Basia wzięła Adana kebab (6ytl). Stwierdziłyśmy, że spróbujemy baklavy. 4 kawałki- 4ytl. A, że nas 5 było, więc mówimy, że chcemy 5 kawałków(czyli po 1 ytl na osobę) Właściciel oczywiście "tamam, tamam". Oprócz tego na stolikach stała woda. Fakt 1: dostałyśmy, każda po dwa, mega kawałki baklavy- mimo, że chciałyśmy 1! Więc już dodatkowe 4 ytl:/ Po zjedzeniu, przychodzi do płacenia...Uśmiechnięty właściciel wręcza nam piękny rachuneczek. Otwieram, a tam 45 ytl (!!!). Po prostu, myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Właściciel zaczął nam tłumaczyć pokrętnie za co to wszystko i oczywiście z racji, że jesteśmy turystkami doliczył sobie 5 ytl napiwku za obsługę (choć powinien o tym wspomnieć wcześniej, bo nigdzie nie było nadmienione, że opłata za obsługę jest wliczona). Poza tym na KAŻDYM stole (przy którym siedzieli przedstawiciele nacji tureckiej) zostało podane pide ( ciasto, na wzór naszego ciasta na pizzę) w koszyczkach ( z tego co wiem, przed posiłkiem każdy dostaje coś takiego za darmo), ale oczywiście na czyim stole nie znalazło się pide? Nawet nie muszę tego pisać. Wyszłyśmy stamtąd kompletnie wkurzone, bo ewidentnie dałyśmy się oszukać. Ale przynajmniej mamy nauczkę na przyszłość, no cóż...

Właśnie skończyłyśmy śniadanko, niedługo ruszamy na wycieczkę statkiem przez Bosfor:)

Aha, dziś z Barbarą postanowiłyśmy zrobić mini Ramadan, trochę nagięłyśmy zasady, ale od czegoś trzeba zacząć;)

Buziakiaki dla wszystkich!!! :* I trzymajcie kciuki, żebyśmy nie dały się tureckim oszustom;) 

Ps. Tego posta, zaczęłam tworzyć wczoraj po 19, a opublikowałam dopiero dziś;) Jakby ktoś miał wątpliwości, co do godziny pod nim:)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

hey;* dobrze ze napisałas bo juz sie troszke martwilismy co jest ale widze ze wszystko w porzadku wiec sie cieszymy;* tata musi zrobic szybka akcje kupienia sluchawek i wejdziemy na skype'a. 3maj sie ciepło i pisz chciaz jedna eske dziennie do nas tak orientacyjnie ze wszystko ok;*
kocham;* paja