środa, 16 września 2009

niezapomniane chwıle

Kurcze, tyle się tu dzieję, że nie jestem w stanie pozbierać myśli. A to dopiero niecały tydzień. 


Zacznijmy od mojego jednodniowego Ramadanu:) A więc udało się, wytrzymałam cały dzień bez wody i jedzenia. Kurcze, odczułam niesamowitą satysfakcję, nie ma co!:) 
Około godziny 19 zaczęliśmy z Lahiką przygotowywać stół do Iftaru:) Oczywiście na dworze, aby tradycji stało się zadość. Rashit gotował corbe ( zupę) grzybowa, a Bayram abi pyszną potrawę, której nazwy nie znam, ale po dniu głodówki smakowała wyśmienicie:) Najsłodsze było to, gdy usłyszeliśmy azan, czyli wezwanie do modlitwy, a jednocześnie znak, że można zasiąść do posiłku. Akurat szłam do kuchni po sztućce, patrzę, a tu Bayram abi biegnie z butelką wody, odkręca ją i cały uradowanymi mówi, że już mogę się napić:) 

Mimo, że nie znam tureckiego, to fakt, że mogłam usiąść z nimi wszystkimi i zjeść Iftar był niepowtarzalny. Siedzieliśmy w 5, rozmawialiśmy, śmialiśmy, jak jedna rodzina:) Wszyscy mi gratulowali, a Turcy, którzy przechodzili i znali Bayrama, pytali się czy wytrzymałam:P Oczywiście, że wytrzymałam:D I jestem z siebie dumna:)

Mój turecki z każdym dniem się poprawia. W pierwszy dzień Ali abi stwierdził, że mówię z ruskim akcentem, ale wczoraj on i inne Turaski stwierdzili, że mówię coraz lepiej i za miesiąc będę już mówić jak Turczynka;) Ale faktem jest, że umiem wychwycić coraz więcej, kiedy ktoś mówi po turecku, aż sama w to nie wierzę! 

Ogólnie, to jestem juz w Eskisehir, ale o tym za chwilę. 

W ostatnią noc pobytu, czyli z niedzieli na poniedziałek, Ali abi zrobił nam niesamowitą niespodziankę Zabrał nas wszystkie na taras widokowy z widokiem na panoramę Istanbułu nocą. Tego po prostu nie da się opisać. Pojechaliśmy na azjatycką stronę, jego pięcioosobowym samochodem w SIEDEM osób, Basia i ja z przodu-obok kierowcy (!!!), Mary, Kasia, Asia i Rashit z tyłu. Pomijam fakt, że mijaliśmy policję, która nawet nas nie zatrzymała, czasem po prostu nie wierzę w to co się tu dzieje:D
Ale do rzeczy.Kurcze, siedzieliśmy wszyscy razem przy stole, paliliśmy shishę, piliśmy turecką herbatkę i słuchaliśmy tureckiej muzyki. Oczywiście wpatrzeni w przepiękny widok. Nigdy nie sądziłam, że spędzę tak cudowny wieczór. Fakt, że obsługa patrzyła na nas jak na panie do towarzystwa można pominąć;)

Niebywałe jest to, że Ali nie musiał tego robić. Nie dość, że zabrał nas swoim samochodem, to zapłacił za wszystko. Przez te 5 dni, bardzo przywiązaliśmy się do siebie, nawet sama Lahika zauważyła, że on nie może przeżyć tego, że wyjeżdżamy. Z Basią dostałyśmy nawet propozycję pracy na wakacje nie mówiąc o tym, że jak powiedziałam, że nie chcemy wyjeżdżać, to Ali powiedział, że obniży nam cenę i za dobę będziemy płacić tylko 5 euro. Niesamowity człowiek, w naszą ostatnią noc miało go nie być w pracy, bo obiecał swojej córeczce, że spędzi z nią czas i rano zawiezie na rozpoczęcie szkoły (jego córeczka nie mieszka z nim) Ale zaraz jak zasnęła, to przyjechał żeby z nami spędzić czas. Kochany facet, bez którego ten hostel nie miałby swojego uroku. Kurcze, tego nie da się opisać. jego trzeba po prostu poznać:) Mam teraz tyle myśli naraz i wiem, że piszę chaotycznie za co przepraszam, ale jakoś mi smutno, że nie jestem już w Istanbule.

W dzień naszego wyjazdu Ali Abi zamówił nam taksówkę na otogar, czyli dworzec autobusowy. Bałyśmy się o swoje życie, bo ci kierowcy jeżdżą jak popieprzeni. Nie używają kierunkowskazów, przejeżdżają na czerwonym świetle, nie mówiąc o tym, że kiedy jest zakręt i spory łuk oni po prostu w najmniej spodziewanym momencie zmieniają pas, zamiast trzymać się swojego, masakra. Oczywiście trąbią na siebie bez przerwy, allah allah. Na dodatek nasz kierowca odebrał telefon, dyskutował zawzięcie, a potem usłyszałyśmy głośne "allah allah" - co znaczyło, że się nieźle wkurzył, więc potem już w ogóle dodał gazu i nie patrzył jak jedzie:D Mary mówi, że bała się o swoje życie w samolocie, ale chyba jednak straci je jeżdżąc z Turkami;)

Ogólnie otogar był dla nas traumatycznym przeżyciem. Nie wspominając, że jest tam około 300 stanowisk z autobusami... Ledwo wysiadłyśmy z taksówki, chyba z 10 Turków zaczęło skakać koło jak koguty. Każdy chciał abyśmy jechały z jego firmy. W pewnym momencie jeden podszedł wziął mi walizkę i z nią idzie, na szczęście miałam kartkę od Alie'ego z jakiego stanowiska mamy jechać i kiedy mu pokazałam przestał być pomocny i ją zostawił :D Gdyby nie ta kartka, Turki rozerwały by nas na strzępy. Byłyśmy tak ogłupione tymi ich krzykami, ciągnięciem nas w różne strony, że gdyby kazali nam skoczyć z mostu nad Bosforem na główkę, zrobiłybyśmy to:D Jednym słowem masakra. Następnym razem zakładamy chusty i okulary i chyba nie bedzie tak źle, insallah.

Do Eskisehir jechałyśmy prawie 6 godzin. Kurde, jaki to był dla nas szok, kiedy wysiadłyśmy z tego autobusu. Ja, która nie lubię tłumów i dużych miast zaczęłam tęsknić za Istanbułem. Choć plusem jest, że od przyjazdu jeszcze nikt nas nie zaczepił swoim cmokaniem albo "yezzz plizzz", haha cały czas nie mogę z tego ich akcentu, jak to mówią:D
Wracając do tematu, poszłyśmy z Basią do biura dla Ersmusów, a tam Emre nam mówi, że:
1. Nie ma miejsc w akademiku.
2. Basi kanka (osoba, która miała się nią zająć odwołała wszystko)
3. Moja i Marysi kanka nie odbiera.
I jeszcze na koniec dodał: muszę stwierdzić, że jesteście najbardziej pechowymi Erasmusami jacy tu przyjechali, tyaaa, pocieszył nas nie ma co. 

Więc wspólnie z dziewczynami zdecydowałyśmy, że Asia i Kasia wezmą Mary do swojego mieszkania, amy poczekamy na propozycje od Emre. No i się doczekałyśmy;) Dał nam klucze do mieszkania swojego przyjaciela,którego nie było w domu, zawiózł nas, wytłumaczył co i jak i pojechał. Nie ma to jak zaufanie do ludzi, których się nie zna;) Ogólnie miałyśmy spedzić w mieszkaniu tylko jedną noc.

Następnego dnia, czyli wczoraj, stwierdziłyśmy, że trzeba coś z tym zrobić i poszłyśmy do Emre, do biura. Po chwili przyszedł Kutan ( właściciel naszego mieszkania:)). Btw od razu jak sie przedstawił to zaznaczył: wiem, wiem moje imię jest śmieszne dla Polaków, śmiejcie się śmiejcie:D No i kiedy nas poznał, to stwierdził, że możemy zostać u niego tydzień jak chcemy, dopóki Emre nam czegoś nie znajdzie. Ogólnie Kutan (:D) zajmuje się erasmusami, więc bardzo nam pomógł. Chodził z nami, załatwiał prawie trzy godziny;) Nie wspominając o tym, że uwielbia Polskę i polską wódkę;) Musimy się pilnować przy nim i przy Emre, bo znają polski troch
ę i wychwytują słowa:D Śmiesznie było jak wczoraj w czwórkę siedzieliśmy przy kolacji i mieszaliśmy języki, oni po polsku, my z Basią po turecku, jeszcze na dodatek angielski i włoski:D 

Po kolacji mieliśmy jechać na imprezę do mieszkania w którym dziewczyny mieszkają, razem z Francuzką, Bułgarką, Turkiem i nie wiem kim tam jeszcze, w kazdym razie z dużą ilością osób;) Impreza miała rozpocząć się o 21, ale ja już z góry się nastwaiłam, że na bank nie dotrzemy na tą godzinę;) Podstawowa maksyma turecka, z której cały czas się śmieję z chłopakami to: yavas, yavas, czyli spokojnie, spokojnie. 

U dziewczyn, w mieszkaniu było bardzo sympatycznie, siedzieliśmy wszyscy na tarasie popijając piwko i inne trunki. Po raz kolejny usłyszałam komplement co do mojego tureckiego:) Turki, które tam były stwierdziły, że mówię bardzo dobrze;) Oczywiście nie wyobrażajcie sobie Bóg wie czego, bo nie prowadzę długich konwersacji. Znam po prostu podstawy gramatyki, słówka i staram się kombinować jakieś sensowne zdania. Wiem, że przeżywam jak mrówka okres, ale to jest niesamowite, że przebywając w towarzystwie, gdzie słyszy się ciągle język turecki, automatycznie się go chłonie.

Dzıs znow bylysmy na uczelnı. Kurcze, wszystko tam jest yavas yavas, ale trzeba sıe przyzwyczajac,no coz:) 

To tyle z nowınek, aha Emre ı Kutan chca nas zabrac na wakacje do Izmıru ı Kusadası, mam nadzıeje, ze wycıeczka wypalı:) A zaraz ıdzımy do domu, bo wczoraj na ımprezıe klucze nam zagınely ı jestesmy zalezne od Kutana. Oczywıscıe on ze swoım tureckım podejscıem, zamıast przejac sıe tym, ze nıe ma kluczy stwıerdzıl: hmm w takım razıe jak jacys tureccy chlopcy nas odwıedza dzıs to Karolına sıe nımı zajmuje, allah allah;P

Ps. Gratulacje dla mojej siostry kochanej, że dostała pracę;)

No i wıadomosc dla mojej mamunı przede wszystkım: schudlam:D hehe :*


Brak komentarzy: